Proces i produkt w Sandplay - na czym terapeuta powinien się skupić?
Produkt jest priorytetem dla terapeuty, czy dla klienta? Skąd mamy czerpać informacje o procesie, szczególnie wtedy, gdy podczas terapii klient nie mówi, bo Sandplay jest przecież bezgłośną pracą naszej psychiki?
Bardzo wielu terapeutów, korzystających w swojej pracy z Sandplay (szczególnie na początku pracy), jest wpatrzonych w piaskownicę, w to, co się na niej dzieje i jak wyglądają tworzone przez klienta obrazy. Terapeuci czekają na efekt końcowy. Sama pamiętam, jak pracując z nastolatkami tak bardzo chciałam zrozumieć ich świat, z niecierpliwością czekałam na moment, w którym usłyszałam od klienta: „skończyłem”, aby zacząć z nim rozmowę na temat symboli, ich znaczeń i całej piaskownicy. Poprzez oczekiwanie na produkt, czyli efekt końcowy, cały proces pozostaje ukryty zarówno dla terapeuty, jak i dla klienta. To oczekiwanie na efekt końcowy tworzy tylko iluzję bycia w procesie i dotyczy to, moim zdaniem, każdej formy terapii niewerbalnej, kreatywnej.
Jak terapeuta powinien obserwować proces?
Co zatem pomijamy lub raczej czego nie doceniamy?
Pomijamy dynamikę procesu, widoczną w zachowaniu klienta:
czy klient wybiera figury w sposób zdecydowany, czy niezdecydowany?
czy klient wybiera tylko określone kategorie lub unika pewnych kategorii?
jak dotyka wybranych figur: z szacunkiem, troską, czy z pogardą?
czy tworzenie w piaskownicy wymaga od niego krótkiego, czy długiego czasu przygotowania, wygładzania piasku, zmiany struktury piasku poprzez dodanie wody?
czy klient korzysta z całej piaskownicy, z całego piasku, czy tylko z wybranego fragmentu?
czy klient dotyka piasku całymi dłońmi, zanurza ręce w piasku, czy tylko ustawia figury na piasku?
czy budowanie sceny w piaskownicy jest łatwe, czy trudne dla klienta?
czy sceny powstają szybko, czy też są tworzone wolno, z namysłem?
czy sceny są tworzone w taki sposób, że terapeuta odnosi wrażenie, że klient przyszedł z gotowym pomysłem na scenę w piaskownicy?
czy sceny zmieniają się dynamicznie, czy są całkowicie statyczne?
czy klient angażuje się całym sobą w tworzenie scen, czy też wygląda jakby wykonywał zadanie?
czy jego praca wydaje się dążyć do jakiegoś celu, czy cele się ciągle zmieniają, czy też w ogóle ich brakuje i pracy towarzyszy poczucie chaosu?
Jeśli potraficie odpowiedzieć na powyższe pytania, to wspaniale, bo oznacza to, że byliście świadkami procesu klienta, a nie jego twórcami i konsumentami produktów. Gorąco zachęcam Was do przyglądania się pracy klienta i poszukiwania odpowiedzi na powyższe pytania. Bowiem te odpowiedzi będą właśnie wskaźnikami naszego niedyrektywnego towarzyszenia klientowi w jego procesie z szacunkiem dla potencjału klienta do rozwiązania przez niego swoich własnych problemów.
Czy klient rozwiązuje swoje problemy, czy w procesie jest regres czy progres? – o tym napiszę w kolejnym poście. Zapraszam Was do dalszego towarzyszenia mi w odkrywaniu tego, co nie jest widoczne, ale się dzieje. I choć nie zawsze obejmiemy to słowami – zawsze możemy objąć sercem ❤